Pamiętnik odchudzania(!) 2018: Tydzień 22

Tydzień pełen pokus. Imprezy, pikniki, urodziny…

Jestem uzależniona od czekolady. Dlatego starałam się, jak mogłam, żeby właśnie czekolady nie dotykać w tym szalonym tygodniu. Z grubsza (z grubsza, he he, świetnie napisane) się udało.

 

poniedziałek, 28 maja

Stres na maksa – dziś pojechałam do Wrocławia z synkiem na badanie w uśpieniu. Mąż w pracy, nie mógł mi dodawać otuchy. Przeżycie straszne, ale suma summarum wszystko poszło dobrze. Ledwo wróciłam z Wrocławia, obrałam kierunek Legnica – na mszę za zmarłego miesiąc wcześniej wujka, tym razem z córcią i siostrą. We Wro zjadłam placki ziemniaczane i surówkę. W Legnicy – galaretkę z owocami u cioci. Więcej grzechów nie pamiętam.

 

wtorek, 29 maja

Córcia coś pokasływała, więc nie posłałam jej do przedszkola. Razem więc poszłyśmy na spotkanie do kawiarni. Ile tu pokus! I o ile ja jeszcze dawałam radę się od nich odgonić, to mojej prawie pięciolatce szło to opornie i co chwilę słyszałam: „Mamo soczek! Mamo lizaka!”. Po południu znów bieganina, byłam taka zmęczona, że zasnęłam na wieczornym szkoleniu on-line.

 

środa, 30 maja

Dziś kolejne stresy, staram się ich nie zajadać. Puściły mi nerwy i popłakałam sobie, a w ramach odstresowania poszłam na zakupy – ale nie do spożywczego! Kupiłam trochę pierdółek do domu i przy kasie odbyłam zwycięską walkę z sobą przy kasie, przy której było sporo produktów „impulsowych” (czyli takich, które klient kupuje pod wpływem impulsu – powinni tego zabronić!).

 

czwartek, 31 maja

Dziś piknik u Mężusia w pracy, masa słodyczy dla dzieci, a do tego dla rodziców – pączki i eklerki. No świetnie. Wieczorem poszłam jeszcze do koleżanki i tam skończyło się na drinkowaniu, czyli pustych kaloriach. Na szczęście w umiarze.

 

piątek, 1 czerwca

Dzień Dziecka. Co Mężuś przyniósł do domu? Dwie reklamówki cukierków, i to w czekoladzie i z orzeszkami. A Synusiowi nie możemy teraz podawać niż z kakao i orzechami. Świetnie. Cukierki powędrowały do szafy. Wiem, gdzie leżą… I one wiedzą, że ja wiem.

 

sobota, 2 czerwca

Rano poszłam na jogę, a po powrocie urządziłam z rodziną wielkie sprzątanie. Ogromne, a nadal moje mieszkanie wygląda jak po wybuchu bomby atomowej. Nie obyło się bez małego przemeblowania. Ale jestem obolała! Jeśli chodzi o jedzenie, to całkiem spoko. Boję się jutra…

 

niedziela, 3 czerwca

…bo moja Mama robi swoje urodziny, Dzień Matki i Dzień Dziecka (w te święta była na urlopie). No i bałam się słusznie, bo na stół weszły ciasta. I drożdżówka z truskawkami, którą rano upiekłam. Z grzechów jeszcze na sumieniu mam całą paczkę słonecznika wydłubaną przed snem.

KOM
Foto: Canva

 

Zobacz też Pamiętniki (nie)odchudzania 2018:
* Tydzień 1
* Tydzień 2
* Tydzień 3
* Tydzień 4
* Tydzień 5
* Tydzień 6
* Tydzień 7
* Tydzień 8
* Tydzień 9
* Tydzień 10
* Tydzień 11
* Tydzień 12
* Tydzień 13
* Tydzień 14
* Tydzień 15
* Tydzień 16
* Tydzień 17 

 

I Pamiętniki odchudzania(!):
* Tydzień 18 
* Tydzień 19
* Tydzień 20
* Tydzień 21

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *