6 zdań, których NIE WOLNO mówić ciężarnej
Krótki poradnik dla zagubionych. Dla tych, którzy nie chcą przyszłej mamy wyprowadzić z równowagi – bo jak wiemy, każdy stres szkodzi dzidziusiowi w brzuszku. Chrońmy więc brzuszki i ich właścicielki przed wkurwieniem.
Na początek dwa cytaty z mojej babci:
- POSTARAJ SIĘ, ŻEBYM ZOBACZYŁA SWOJEGO WNUSIA – wypowiedziane po tym, jak dostałam skierowanie do szpitala w dwudziestym pierwszym tygodniu. Zmroziło mnie. Dałam jej jeszcze szansę na ugryzienie się w język pytając: „Niby co mam zrobić?”. Ale nie, nie skorzystała. Powiedziała znów: „MUSISZ SIĘ BARDZO STARAĆ”. Takich rzeczy się nie mówi. Każda kobieta, która chce urodzić dziecko, stara się jak może, a jednak natura, ciało, robią czasem co chcą. Nie wolno takich rzeczy mówić. Wtedy przerzucamy całą odpowiedzialność na matkę. To brutalne, okrutne.
- MAM NADZIEJĘ, ŻE JEDNAK DONOSISZ – wypowiedziane po powrocie ze szpitala. To „jednak” robi wielką różnicę. To „jednak” sprawia, że zaczynam wątpić. Zresztą – nawet bez tego „jednak”… Nadzieję, że donoszę… No kurwa. Ja też mam nadzieję, ale takich rzeczy nie mówi się na głos. Bo od razu do głowy przychodzą najczarniejsze myśli.
To są chyba hity mojej listy. Na szczęście nie wszyscy mają takie babcie.
Co dalej?
- MOJA SIOSTRA/KOLEŻANKA/KUZYNKA TEŻ TAK MIAŁA I NIE NARZEKAŁA – wypowiedziane po jakiejś skardze ciężarnej. Skoro ciężarna ci się skarży, to znaczy, że chce być wysłuchana, zrozumiana. Nie chce być lekceważona. Tym bardziej, jeśli to nie ty miałaś (miałeś) podobne doświadczenia i tak naprawdę nie możesz jej w tym wypadku służyć radą. To, że twoja siostra/koleżanka/kuzynka ci się nie skarżyła, może wynikać z faktu, że usłyszała od ciebie podobny tekst i uznała, że i tak nie ma co o tym z tobą rozmawiać. Co więc zrobić, jeśli przyszła mama skarży się na wymioty/bóle/niedogodności diety cukrzycowej/skurcze/bezsenność/inne dolegliwości? Pokiwać głową, wykazać zrozumienie, ewentualnie nadzieję, że uciążliwości te niebawem znikną.
- BOISZ SIĘ PORODU? Pytanie z rodzaju idiotycznych. Każda kobieta się boi – nawet jeśli jest heroską i nie boi się bólu i cierpienia, to obawia się, czy dzidzi nic się nie stanie, czy wszystko będzie OK. Nie zadawajmy idiotycznych pytań.
- ALE KIELISZEK CZERWONEGO WINA TO MOŻESZ WYPIĆ. Serio. Takie rzeczy słyszałam. Nie, nie mogę. Nawet najmniejsza ilość alkoholu może zaszkodzić maleństwu. A jeśli ciężarna jest z natury „imprezowa” i słowa takie usłyszy podczas imprezy, na której jako jedyna nie pije, może się to skończyć na dwa sposoby. Pierwszy: będzie jej jeszcze ciężej, będzie myślała o tym, jak jej źle, że nie może skosztować choć odrobiny alkoholu, choć znajomi tak namawiają. Drugi – gorszy – ulegnie i się napije. Naprawdę chcesz mieć na sumieniu zdrowie dziecka, bo nie mogłaś/mogłeś opanować się przed debilnymi radami?
- W CIĄŻY Z CHŁOPCAMI KOBIETY PIĘKNIEJĄ. ALE TY CHYBA CÓRKĘ URODZISZ, CO? Pozostawię bez komentarza. Mnie na szczęście nikt tak nie powiedział, ale koleżanka miała wątpliwą przyjemność wysłuchania takiej diagnozy.
Inne zdania nie przychodzą mi teraz do głowy, ale być może wrócę do tematu. A co Wy słyszałyście?
Tekst: Karolina Osińska-Marcińczyk
Foto: Anna Pawłowska
Pingback: Świąteczne ciasta – Mamkowo.pl – serwis dla rodziców