Okiem psychodietetyczki: Jak przetrwać święta, gdy się odchudzamy
Przed nami trzydniowe biesiadowanie przy stole. Wigilia i uroczysta wieczerza, a później dwa dni świąt. Jak przetrwać ten czas, gdy odchudzamy się (tydzień po Wigilii jest sylwester!).
Nie jestem zwolenniczką diet. Dieta to coś tymczasowego, co mówi naszemu mózgowi: „Jeszcze trochę pocierp, ale jak skończymy dietę, to będziesz jadł, co zechcesz!”. Nie sztuką jest się przegłodzić jakiś czas, schudnąć, a następnie zaprzepaścić wszystko efektem jo-jo.
Chcesz na trwałe dojść do wymarzonej sylwetki? Zmień swoje nawyki na stałe.
No, ale co ze świętami? Stoły będą się uginać od pyszności. Na Wigilię grzechem jest nie skosztować każdej z dwunastu potraw! Słowo-klucz to „skosztować”. Naprawdę nic nam się nie stanie, jeśli popróbujemy wszystkiego na stole, ale w niewielkich porcjach.
Zacznijmy od Wigilii. W wielu domach rozpoczyna ją barszcz z uszkami. Nałóż sobie 1-3 uszek, nalej chochelkę czerwonego barszczyku i powoli zjedz. Co dalej? U mnie obowiązkowo karp i pierogi. Pierożka możesz zjeść jednego, karpia kawałeczek. Dodaj kapusty z grochem czy co tam masz na stole, popróbuj śledzika. Zrób przerwę (najlepiej na rozpakowywanie prezentów) i wróć do stołu na słodkości. Kluski z makiem czy makowiec – jak najbardziej, ale malutko. Piernik? Mały kawałek – czemu nie?
Wieczerza dobiegła końca. I teraz warto byłoby się przejść na pasterkę – jeśli jesteś praktykującym katolikiem. Popatrz: od wieków ludzie po sutej (choć jednocześnie postnej) kolacji wigilijnej nie kładli się od razu spać, tylko szli do kościoła. Nie chcesz iść do świątyni? Idź na spacer! Twoja miejscowość z pewnością w tę noc będzie wyglądała magicznie!
Święta. U mnie w rodzinie to czas na mięsne pieczenie, pyszne ciasta. Znów nie musimy sobie żałować tych wspaniałości, ale zachowajmy umiar. Jeśli już czegoś wczoraj pokosztowaliśmy, dziś nie zabierajmy się za to znów (no chyba, że u Ciebie w domu w święta je się jedynie resztki z Wigilii). Dzień dobrze byłoby rozpocząć spacerem i spacerem go zakończyć.
Drugi dzień świąt. Najczęściej tego dnia odwiedzamy rodzinę, znajomych. To znów okazja do pokosztowania pyszności. Nie odmawiajmy gospodarzom powtarzając ciągle: „Dziękuję, ale się odchudzam”, bo utrwalając sobie pozę cierpiętnika rzeczywiście będziemy cierpieć.
Masz nadwagę, otyłość? Przygotuj się mentalnie, że przez święta będzie Ci nieco trudniej niż szczupłym współbiesiadnikom. Mówią o tym nawet badania naukowe! Psychologowie z Wielkiej Brytanii przebadali osoby z nadwagą i z prawidłową masą ciała prezentując im widok i zapach jedzenia przez minutę. Po tym czasie naukowcy ocenili ilość wydzielanej śliny przed i po ekspozycji pożywienia oraz chęć jedzenia badanych. Okazało się, że wszyscy mieli zwiększoną ochotę na zjedzenie czegość i u wszystkich wzrosło wydzielanie śliny, jednak u osób z nadwagą wydzielanie śliny i potrzeba jedzenia były większe niż u osób z prawidłową wagą. A w święta będziemy przecież prawie ciągle wystawieni na widok i zapach potraw.
Jeśli przygotowujesz dania na święta, pamiętaj o kilku drobnostkach. Do kompotu nie dodawaj cukru, owoce są i tak słodkie (a sam kompot z suszu świetnie wpływa na perystaltykę jelit, więc pij go bez wyrzutów sumienia). Pierogi gotuj, a nie obsmażaj. Rybę wybierz pieczoną, a nie smażoną (wiem, wiem ten smażony karp to cudo, ale jeśli już się za niego zabieramy, to ograniczmy się do jednego kawałka). Hitem podczas wszystkich świąt w mojej rodzinie jest sałatka owocowa – każdy po nią chętnie sięga, a jeśli nie dodamy do niej owoców z puszki, tylko same świeże, to jest to samo zdrowie! Ciasta raczej upieczmy sami, nie ufajmy sklepowym słodyczom pełnym tłuszczów trans (tu na przykład masz prosty przepis na domowe pierniczki).
Smacznych świąt życzę!
Karolina Osińska-Marcińczyk
Dziękuję za ten wpis. Rzeczywiście – zawsze słodzę kompot, a później go nie pije, bo za słodki…
Pingback: Idą święta… – Mamkowo.pl – blogo-portal dla rodziców, którzy chcą czytać nie tylko o dzieciach