Prezenty – komunijne tabu?

Sezon komunijny w pełni. Zapytałam więc na facebookowej grupie, co dzieciaki dostały w prezencie. Oczywiście wiem, że to jest sakrament i nie o prezenty chodzi, ale i tak gdzie nie pójdę ostatnio, to większość „ma komunię” (swojego dziecka, swojego chrześniaka, dziecka kuzynki, szwagra, przyjaciółki) i w związku z tym wydatki prezentowe…

 

Sprowadził mnie na ziemię pan Michał, odpisując w komentarzu: „Zajebiste pytanie …Serio rodzice mają wypisywać co ich dzieciaki dostały na komunie ??” (pisownia oryginalna). A zaraz dostałam kilka prywatnych wiadomości.

 

Co się okazuje? Na szczęście minęły już czasy, kiedy mamusie pozowały do zdjęć z dzieckiem i rozłożonymi na dywanie prezentami (również tymi w gotówce), a następnie wrzucały takie fotki na portale społecznościowe… Poniżej kultowe zdjęcie z neta:

 

 

Moje dziecko podobnie jak cała klasa, czekało na komunię z utęsknieniem, bo utarło się, że komunia to wielkie przyjęcie z prezentami – napisała mi pani Alina. – Syn już od roku wspominał, że przydałby mu się laptop, że chciałby też swój własny telefon. Podczas rodzinnych uroczystości atmosferę podgrzewały ciocie i wujki dopytując o to, co chciałby dostać, a gdy mówił szczerze o swoich marzeniach, to wszyscy przy stole uśmiechali się z pobłażliwością i patrzyli w moim kierunku. Czułam się jak taka matka rozbestwionego dziecka, która je rozpuściła do granic możliwości.

 

Syn pani Aliny komunię przyjął w zeszłą niedzielę. – Zaprosiliśmy oczywiście całą rodzinę, salę przystroiliśmy jak na wesele prawie, wszystko „żeby nie było gorzej niż u kuzyna rok temu i u kuzynki, która ma komunię tydzień po moim synu” – opowiada dalej pani Alina. – Teraz, gdy emocje już opadły, wstyd mi trochę za to, że tą komunię urządziłam z taką pompą. Dałam się ponieść fali. Za to niezmiernie dumna jestem z mojego dziecka. Przy wręczaniu prezentów widziałam, że niezręcznie jest ulubionej cioci mojego syna, która właśnie przechodzi trudny okres w życiu, walczy z chorobą. Wiedziałam, że nie stać jej na drogi prezent i wcale żadnych prezentów od niej nie wymagałam, ale presja wszystkich wokół była nie do zniesienia. Gdy podeszła do mojego dziecka, wręczyła mu nie kopertę, nie laptopa, tylko przepięknie ilustrowaną książkę z baśniami, którą dostała kiedyś od swoich dziadków i którą zawsze czytała synkowi, gdy mały u niej spał. Moje dziecko rzuciło się na szyję cioci z tak autentycznym entuzjazmem, że nie tylko ja miałam łzy w oczach, ale nawet mój mąż.

 

Nasze dzieci potrafią być niesamowite, co?

 

Ja bym chciała, żeby mój syn dostał od rodziny to, na co mnie nie stać, a wszyscy koledzy mają – napisała z kolei pani Edyta. – Wychowuję go sama, jego ojciec nie poczuwa się do odpowiedzialności. Poprosiłam chrzestnych i najbliższą rodzinę, żeby się złożyli na komputer dla syna. Nie wyobrażam sobie, że na przykład jedna chrzestna kupi tak drogi prezent. Rodzina zgodziła się uskładać na komputer. Syn wie, jaką mamy sytuację i nawet o ten komputer nie prosi, ale wiem, że bardzo o nim marzy.

 

 

 

Zrobiłam małe poszukiwania w sieci i znalazłam tegoroczne hity komunijno-prezentowe:
* gotówka (tak, na pierwszym miejscu),
* smartfon, najlepiej z jabłuszkiem,
* laptop,
* tablet,
* konsole do gier,
* deskorolka z napędem elektrycznym,
* rower (tak, rower wraca do łask!),
* złota biżuteria,
* aparat fotograficzny (choć tego typu sprzęt sprzedaje się w okresie komunijnym grzej niż jeszcze kilka lat temu),
* odtwarzacz MP3(jak wyżej),
* rolki,
* klocki Lego,
* lalka Barbie,
* wycieczki – np. do EuroDisneylandu, Tropical Islands, a nawet na Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji (!),
* Biblia,
* lokata bankowa,
* czytnik e-booków,
* trampolina do ogrodu,
* korki, stroje piłkarskie,
* dron (!),
* zestawy do robienia biżuterii
* hulajnoga grawitacyjna.

 

Jakie pomysły ja bym mogła podrzucić? Mniej kosztowne…
* voucher na warsztaty związane z hobby dziecka,
* gry edukacyjne (niekoniecznie naszpikowane elektroniką),
* książki (z dedykacją od wręczającego), serio – jeśli pokażemy dziecku, że książka to świetny prezent, będzie ono ją tak traktować,
* skarbonka (uczy odpowiedzialności, a jak chcemy zaszaleć może być ona np. wykonana ze srebra – prezent zostanie na lata),
* dzieło sztuki (np. obraz) lokalnego, młodego artysty (obecnie niezbyt drogie, ale może ono mocno urosnąć na wartości przez lata).

 

Czego – moim zdaniem – nie kupować na komunię?
* zwierzęcia (pupil to nie prezent! Przyjaciół nie daje się w prezencie),
* dużych gabarytowo pamiątek z symbolami religijnymi (mają tak stać latami na szafie?),
* bombonierek, czekoladek – słodyczy w ogóle (wręczając słodkości w prezencie sprawiamy, że dziecko utożsamia je z czymś dobrym, miłym wyczekiwanym, a stąd krótka droga do zaburzeń odżywiania).

 

A Ty co dopiszesz do tych list?

 

Tekst: Karolina Osińska-Marcińczyk
Foto: Anna Chodorowska (poza oczywiście kultowym zdjęciem z neta)

 

 

4 komentarze do “Prezenty – komunijne tabu?

  • 21 maja 2018 o 07:13
    Permalink

    Dla mnie prezenty w stylu laptop, rower, to jakaś bzdura. Uważam, że odpowiednie upominki to Biblia, łańcuszek ze świętym medalikiem, itd. Po prostu pamiątki po Komunii Świętej.

    Odpowiedz
  • 21 maja 2018 o 08:39
    Permalink

    Sobra lista prezentow napewno kazdego szukajacego pomyslu zainspiruje 🙂

    Odpowiedz
  • 21 maja 2018 o 09:01
    Permalink

    Wydaje mi się ,że prezenty to normalna sprawa,
    jedynie sposób w jaki je się załatwia.
    U nas na komunię cała rodzina złożyła się na laptopa dla dziewczynki.
    Chodziło o to , by zbytnio nie obciążać finansowo niektórych osób.
    Nikt nie szalał z wysokością sumy.
    Oczywiście dostała też pomniejsze prezenty…
    Przyjęcie w bliskim gronie rodzinnym , nieduże .
    I chyba tak powinno być.

    Odpowiedz
  • 21 maja 2018 o 14:07
    Permalink

    Przyznam szczerze, że temat prezentów komunijnych trochę mnie przerasta i wypisałam się z uczestniczenia w tej farsie. Smutne to, że w ogóle zrobił się z tego temat do długich i w sumie mało konstruktywnych dyskusji w sieci. Tak, jak wiara, i temat prezentów jest przecież kwestią bardzo osobistą, wręcz intymną, a potrzeby swojego dziecka każdy przecież zna osobiście.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *