Wściekłe dziecko to dobre dziecko
Patrzysz na swojego malca, a jemu ciekną łzy z czerwonej ze wściekłości twarzyczki. Jego piąstki zaciskają się i uderzają Ciebie lub młodszego braciszka… Czujesz bezsilność i samej chce Ci się płakać. „Wychowałam złośnika!”. I dobrze!
Na początek cytat z terapeuty rodzinnego Jespera Juula:
Frustracja, łzy i wściekłość to nieodłączne elementy każdego procesu nauki – przede wszystkim w pięciu-sześciu latach życia. W tym czasie nowy członek rodziny musi nauczyć się jednej z najważniejszych zasad każdej wspólnoty: każdy może wyrażać swoje potrzeby i prosić o to, co chciałby dostać, ale nie zawsze to dostanie – i nie ma nic złego w tym, że się z tego powodu złości[1]!
Złość i wściekłość to tylko kolejne uczucia na liście setek uczuć, które przeżywamy każdego dnia. Każdego! Dlaczego odmawiamy tego własnym dzieciom? Przecież one też mają prawo poczuć wściekłość, gdy ich potrzeby nie zostaną zaspokojone. W malutkiej główce toczy się wtedy wojna i wygrywa najłatwiejsze i najnaturalniejsze okazanie tego uczucia: całym sobą. Nie słowami, pełnymi zdaniami – ewentualnie urywanymi okrzykami. Na tyle nasze dziecko w tej chwili stać, przecież nauka mówienia to trudna sprawa, nam też w chwilach wzburzenia często ciężko o elokwencję.
Dlatego czasem trudno nam zrozumieć, o co właściwie chodzi. Dziecko „wścieka się bez powodu”. A nawet jeśli znamy ten powód, to bagatelizujemy to. Cóż nam z tego, że zepsuła się ulubiona zabawka dziecka (nawet jeśli „psujem” było młodsze rodzeństwo). Cóż nam z tego, że maluch chce iść się pobawić z kolegami w porze obiadu, albo też chce oglądać bajki w telewizji.
Pomyślmy jednak, te sprawy to wielkie rzeczy w życiu naszego dziecka. Jego świat jest jeszcze malutki, a ogromne części z niego to właśnie koledzy czy bajki. Pozbawiając tego naszego malucha, tworzymy wielką tragedię.
Jak możemy teraz pomóc dziecku, aby radziło ono sobie z własnymi uczuciami?
1. Słuchaj dziecka bardzo uważnie.
2. Zaakceptuj uczucia dziecka słowami: „och”, „mmm”, „rozumiem”.
3. Nazwij te uczucia.
4. Zamień pragnienia dziecka w fantazję[2].
Mamy szansę na dialog z naszym dzieckiem nawet w chwilach największej wściekłości. Jeśli jednak nie udaje nam się porozumieć z potomkiem, gdy ten krzyczy, poczekajmy chwilę. Dajmy tej złości się wypalić. Przytulny dziecko. Ja tak miałam dziś, gdy wyłączyłam córce bajki. Niespełna trzylatka zareagowała głośnym płaczem i powtarzaniem: „Puść bajkę! Puść bajkę!”. Miałam chwile zwątpienia, bo za ścianą spał po nocce mąż, myślałam więc już nawet o tym, aby odpuścić i włączyć telewizor. Jednak nie zrobiłam tak, zamiast tego przytuliłam córeczkę. „Wiem, że jest ci smutno, bo wyłączyłam bajkę, ale dziś już dużo czasu spędziłaś przed telewizorem”. Dalszy płacz i krzyk. Jednak jakby trochę zelżał, kiedy trzymałam ją w ramionach. Powiedziałam jak bardzo ją kocham, zamiast krzyczeć czy karać za wybuch emocji. Udało się. Przestała wrzeszczeć.
Mogłabym się teraz denerwować, że moje dziecko to taki złośnik. Nie złoszczę się, bo wiem, że wyrażanie własnych uczuć to bardzo potrzebna cecha. Teraz córka wyraża ją krzykiem i płaczem, ale jeśli nie nakłonię jej poprzez proces mojego wychowania do duszenia uczuć w sobie, wychowam asertywnego nastolatka i dorosłego. Kogoś, kto sobie poradzi w życiu.
Wściekłe dziecko to dobre dziecko.
Tekst i foto: Karolina Osińska-Marcińczyk
***
Przypisy:
[1] J. Juul, Uśmiechnij się! Siadamy do stołu. Wspólne rodzinne posiłki, Wydawnictwo MiND Dariusz Syska, 2011, s. 27.
[2] A. Faber, E. Mazlish, Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Media Rodzina, Poznań 2013, s. 25.