Krem czy pół kremu? Czyli o downsizingu i shrinkflacji

Tak, tak, jestem już taka stara, że kupuję przeciwzmarszczkowy i ujędrniający krem do twarzy. Kupiłam taki wczoraj i jak zwykle zdziwiłam się, ile tego kremu w kremie jest.

Nie chodzi mi o skład produktów, tylko o jego ilość.

Pudełko ma wymiary 6,5x7x7 cm, a wewnątrz niego znajduje się malutki słoiczek o wysokości 3,5 cm i średnicy 6 cm. Równie dobrze można byłoby zapakować ten słoiczek do pudełka o połowę mniejszego… Tak jednak nie robią, bo jakby to wyglądało na półce sklepowej! I tak niczym w chipsach sprzedają nam powietrze. Tyle że podobno powietrze w paczce chipsów to gaz, który ma zapewniać świeżość produktu. A powietrze w pudełku z kremem jest, bo jest.

Jak pisałam, jestem stara. Jestem z pokolenia, które pamięta słoiczki kremów dokładnie zapełniające takie pudełka. Mój krem ma pojemność 50 ml. To chyba znaczy, że za czasów młodości kupowałam kremy 100-mililitrowe.

To zjawisko ma swoją nazwę. Downsizing – wskazuje ono, że mamy do czynienia z pomniejszaniem, redukcją wielkości danego produktu. Idea downsizingu opiera się na przekonaniu, że nieznaczne zmniejszenie masy produktu nie zostanie zauważone przez klienta. Ale jak nie zauważyć, że słoiczki z kremem są o połowę mniejsze niż kilkanaście lat temu?

Ja rozumiem, że  zmieniają się warunki rynkowe, że drożeją surowce do produkcji. Ale na litość boską, czemu robią z nas jeleni? Czemu po prostu nie wyprodukują mniejszych pudełek?

Jestem tez z pokolenia, które pamięta, że masło w sklepie, taka standardowa kostka, miało gramaturę 250 g. Jakiś niezauważenie się to zmieniło i od dłuższego już czasu mamy kostki po 200 g, a wyglądają podobnie do tych 250-gramowych. Trochę się spłaszczyły, wysokość nico inna, ale nadal mają dwa wymiary takie same.

Teraz też zmieniają nam czekolady. Od kiedy pamiętam, standardowa tabliczka czekolady ważyła 100 g. A teraz 80-90 g. I tez na pierwszy rzut oka nie widać różnicy. A jeśli nie widać różnicy, to przepłacamy. Bo cena się nie zmieniła, a często i poszła w górę.  To już inny termin – shrinkflacja, który jest połączeniem dwóch słów: shrink (ang. kurczyć się) oraz inflation (ang. inflacja) – czyli wzrost ceny produktu przy jednoczesnym kurczeniu się jego masy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *