Raport ze zdalnego nauczania (plusy i minusy)
Lekcje w pokoju dziecinnym, dzień trzeci. Siedzę z córką, bo ona woli, żeby ktoś był przy niej. Wirtualne towarzystwo pani, koleżanek i kolegów jej nie wystarcza. Na szczęście mam biurko na kółkach i mogę ze swoim stanowiskiem pracy „przyjechać” do dziecinnego.
Mam to szczęście, że pracuję zdalnie (nie tylko podczas pandemii) – jestem dziennikarzem, a moją redakcją jest mój dom. Oczywiście jeżdżę w teren, spotykam się z ludźmi, uczestniczę w wydarzeniach, robię wywiady itp., ale poumawiać mogę się w różnych godzinach i dniach, również po południu i w weekendy.
Dlatego mogę być obecna przy zdalnym nauczaniu, a nawet równocześnie pracować przy swoim komputerze. Wiem, że wiele z Was takiego szczęścia nie ma… Współczuję, bo wiem, jak niektóre z Was gimnastykują się, żeby było dobrze.
Pisząc te słowa siedzę sobie w dziecinnym, który na te kilka godzin zamienił się w klasę Ib i słucham, jak dzieci czytają, liczą i śpiewają 😉 Nasze zdalne nauczanie idzie dobrze, ciekawa jestem, jak jest u Was?
Po dwóch dniach i w trakcie trzeciego pokusiłam się o krótkie podsumowanie…
Plusy zdalnego nauczania?
– budzę dzieci o 7.30, a nie o 6.50, jak w przypadku, gdy muszę dwójkę dowieźć do szkoły i przedszkola,
– widzę i słyszę co się dzieje na lekcjach i wreszcie wiem, dlaczego moja córka liczy na palcach (podczas gdy niespełna pięcioletni syn ogarnia dodawanie liczb dwucyfrowych! I palce do tego nie są mu potrzebne),
– poznaję koleżanki i kolegów, bo są podpisani na ekranie 😉 wcześniej nie wiedziałam, które dziecko to które,
– oszczędność czasu – nie jeździmy i nie dowozimy córki.
Minusy zdalnego nauczania?
– dziecko przy komputerze łatwo się rozprasza,
– brak prawdziwego kontaktu z rówieśnikami,
– brak zabaw na placu zabaw przy szkole po lekcjach, podczas zajęć „świetlicowych”,
– muszę, przynajmniej na razie, towarzyszyć córce podczas zdalnych lekcji, przez co moja produktywność w pracy trochę cierpi.
Więcej na razie nie przychodzi mi do głowy. Jak przyjdzie, to napiszę.
Karolina Osińska-Marcińczyk
U naa dopiero zerówka,więc póki co Młody nie ma zdalnego nauczania. Ale przy pierwszej fali pandemii (jeszcze w przedszkolu) nie mieliśmy żadnych zajęć online. Nauczycielki wrzucały nam jakieś propozycje zajęć na maila lub stronę internetową,a resztę ogarnialiśmy we własnym zakresie.
Dla mnie największym plusem zdalnego nauczania była możliwość spędzenia większej ilości czasu w rodzinie, a to nie ma ceny. Pozdrawiam serdecznie!
pewnie, ze sie łatwo rozprasza! nawet ja sie łatwo rozpraszam a co dopiero dziecko!
Dla dzieci chyba najgorszy jest brak prawdziwego kontaktu z rówieśnikami. To w czasie dorastania dzieci się socjalizują, trenują inteligencję społeczną i emocjonalną. W nauczaniu zdalnym mają zerowy lub ograniczony dostęp do bezpośredniej interakcji z innymi. Utrudnione jest odczytywanie emocji z mimiki, pozycji ciała itp. No i brakuje wspólnych zabaw w czasie przerw między lekcjami – a to w ich efekcie dzieci uczą się działania zespołowego. Ciekawe, jakie długofalowe skutki dla dziecięcych zachowań przyniesie nauczanie zdalne.