BIBLIOTECZKA MAMKOWO.PL: „Wielka księga cipek” i „Wielka księga siusiaków”

Wydawnictwo Czarna Owca w 2020 r. zdecydowało się po raz drugi wydać dwie kontrowersyjne pozycje: „Wielka księga cipek” i „Wielka księga siusiaków”. Książeczki przeznaczone są dla dzieci. Bez sztucznego wstydu opowiadają one o anatomii i fizjologii dziewcząt i chłopców oraz kobiet i mężczyzn. Bez tabu, bez krygowania się, bezpośrednio.

Spersonikowane waginy z twarzami, rękami i nogami zdobią okładkę „Wielkiej księgi cipek”, a penisy z oczami i uśmiechami – okładkę „Wielkiej księgi siusiaków”. Już te rysunki Gunilli Kvarnström, szwedzkiej ilustratorki książek, oraz same tytuły mogą szokować. Jak to? Publicznie pisać o siusiakach i (tfu) cipkach?

Takto! Dzieciom należy wprost wytłumaczyć różnice między płciami, funkcje narządów płciowych oraz to, jak dojrzewanie zmieni ich ciało, jakie procesy będą się odbywać w ich organizmach. Już kilkulatki odkrywają swoją seksualność, a nawet się masturbują! Masturbacja dziecięca nie ma nic wspólnego z tą, którą uprawiają nastolatki czy dorośli. Po prostu maluch może poczuć zadowolenie, gdy np. pociera krocze. Nie wiąże tego w żaden sposób z seksem. Bada swoje ciało. A gdy rodzice to zauważają, często wpadają w panikę.

Kilkuletnie dzieci zaczynają też zadawać pytania. O anatomię, o fizjologię, o to, skąd się biorą dzieci. Od tego, jak my, rodzice, zareagujemy na te pytania, może zależeć przyszłe życie seksualne naszych pociech! Od pytań tych nie należy uciekać. Nie wolno za nie ganić dziecka („Nie zadawaj takich pytań!”, „Nie interesuj się!”, „To są brzydkie rzeczy”…). Jednak nie każdy umie na pytania potomka odpowiedzieć. Nie dziwię się, szczególnie tym, którzy sami zostali pruderyjnie wychowani.

Zdarza się, że dziewczynka dostając pierwszą miesiączkę myśli, że umiera. Zdarza się, że chłopiec po nocnych polucjach uznaje, że jest chory. Zdarza się, że młodzi ludzie odczuwają ogromny wstyd związany z dojrzewaniem i z normalnymi i naturalnymi przecież procesami.

Dan Höjer, szwedzki pisarz i dziennikarz, zauważył, że chłopcy często nie mają się do kogo zwrócić z pytaniami. W przedmowie do „Wielkiej księgi siusiaków” napisał, że dziewczynki mają w tej materii łatwiej. Po roku od wydania książki dla chłopców zmienił nieco zdanie i postanowił napisać też taki przewodnik dla dziewcząt. Pierwszym problemem, który napotkał, było nazewnictwo żeńskich narządów płciowych (nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie „cipka” to nieco wulgarna nazwa, ja w rozmowie z córką używam terminu „pipka” – niby tylko jedna litera, ale już w moim rozumieniu zmienia nieco wydźwięk słowa… No ale to moje subiektywne odczucie, Ty możesz mieć zupełnie inne. Swoją drogą ciekawa jestem, jak w rozmowie z dzieckiem nazywasz to, co dziewczynki mają między nogami).

W przedmowie do „Wielkiej księgi cipek” autor napisał: „Chodzi również o to, że cipki nadal są tematem niesłychanie tajemniczym i wstydliwym. Wiele osób tak sądzi, wśród nich też kobiety, co jest dość dziwne. Przez całe tysiąclecia mężczyźni próbowali dowieść, że są więcej warci od kobiet, a siusiaki lepsze od cipek. W końcu wszyscy w to uwierzyli. Musimy oswoić się z cipkami tak samo jak z siusiakami, żeby nauczyć się o nich mówić”.

***

„Wielka księga cipek”

Na górze okładki czytamy: „Uwaga! Treści zawarte w książce mogą obrażać uczucia religijne”. Co ciekawe, na okładce „Wielkiej księgi siusiaków” nie ma tego zapisku… Czyżby cipka była bardziej obrazoburcza od siusiaka?

Dan Höjer w książce dla dziewcząt pisze i o nazewnictwie, i o tym, jakimi uczuciami młode kobiety darzą swoje narządy płciowe. Pisze bardzo wprost. „Lubię moją małą” – brzmi tytuł jednego z rozdziałów. Takie zdanie wypowiedziane przez dziecko może dorosłych wprawić w popłoch. A to przecież dobrze, że młody człowiek akceptuje swoje ciało!

Dzięki cipce rodzą się dzieci. To wszyscy wiedzą. Dzieci jednak niekoniecznie. To, że maluszek rozwija się w brzuchu mamy, dla wielu kilkulatków już jest normalne. Ale jak stamtąd wychodzi? O tym często rodzice już nie mówią. Ilustratorka „Wielkiej księgi cipek” dobitnie to ukazała. Jak myślisz – obrazek zbyt drastyczny dla dzieci? A może zupełnie naturalny?

Określeń na „cipkę” jest wiele. Sama nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele, dopóki nie zagłębiłam się w lekturę „wielkiej księgi…”.

Książka oswaja też temat menstruacji. To ważny temat, który powinien zostać naświetlony dziewczynce najpóźniej w pierwszych klasach podstawówki. Sama znam kobietę, która zaczęła miesiączkować w wieku 9 lat. A zdarza się to i wcześniej.

Są też te obrazoburcze fragmenty. Czy Jezus mógł być kobietą? Według autora wówczas byłoby na naszym świecie zupełnie inaczej.

***

„Wielka księga siusiaków”

Choć na okładce tej książki nie przeczytamy o obrazie uczuć religijnych, tu także znajdą się treści mogące szokować Katolika. Czy jednak rzeczywiście powinny tak szokować? Skoro traktowała o nich już „Biblia”?

Określeń na penisa też jest wiele. Jak Ty nazywasz go w rozmowie z dzieckiem?

Książa nie ucieka, jak wielu rodziców, od tematu masturbacji. A także niekontrolowanych wzwodów. Dla młodego chłopaka to może być traumatyczne przeżycie! Musi on wiedzieć, że takie rzeczy, to zupełnie naturalna sprawa, że on wcale nie jest „inny”, czy „dziwny”, jeśli takie sytuacje mu się przydarzają.

Pytań chłopcy mogą mieć wiele. Na niektóre z nich odpowiada Dan Höjer.

Obie „Wielkie księgi…” kończą się słowniczkami oraz miejscami na notatki. Dziecko, które otrzyma te książki, może na ich końcu zrobić notatki. Może zapisze pytania do mamy i taty? Po wspólnej lekturze myślę, że wielu rodziców będzie miało lepiej rozmawiać o „tych” sprawach.

Tytuły: „Wielka księga cipek”, „Wielka księga siusiaków”
Autorzy: Dan Höjer, Gunilla Kvarnström
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2020 (wydanie II)

Karolina Osińska-Marcińczyk

PS. „Wielką księgę siusiaków” mogą czytać dziewczynki, a „Wielką księgę cipek” – chłopcy. W końcu wszystkie dzieci powinny wiedzieć, na czym polega menstruacja i co to są polucje, do czego służą nam organy płciowe i jak one zmieniają się w okresie dojrzewania. Nie wstydźcie się kupić tych książek i czytać ich wspólnie ze swoimi pociechami.

6 komentarzy do “BIBLIOTECZKA MAMKOWO.PL: „Wielka księga cipek” i „Wielka księga siusiaków”

  • 19 listopada 2020 o 17:45
    Permalink

    Jestem zdania, że o takich sprawach należy z dziećmi rozmawiać możliwie jak najszczerzej! Nie jest to wcale takie proste, dobrać odpowiednie słowa, jak pięciolatka pyta, po co jej ta dziurka między nogami… Te książki gdzieś mi kiedyś mignęły (być może przy poprzedniej edycji) i skoro wydanie ponowiono, to muszę je mieć! 🙂
    Dzięki!

    Odpowiedz
  • 19 listopada 2020 o 21:28
    Permalink

    Mam trochę mieszane uczucia, co do tej książki. Oczywiście nie uważam, że powinien to być temat tabu dla najmłodszych, ale myślę, że jakaś granica powinna być. Te obrazki – niektóre – moim zdaniem są mało odpowiednie dla najmłodszych (nie wiem jaka jest dolna granica wiekowa tej książeczki).

    Odpowiedz
  • 19 listopada 2020 o 21:55
    Permalink

    Oglądałam te książeczki już przy pierwszym wydaniu, ale w końcu zdecydowałam się na inne. Dobrze, że jest kilka propozycji i jest w czym wybierać. Ja akurat nie używam słowa cipka, ale temat i nazwy przewałkowalysmy z dziewczynami. Nie chciałabym, żeby podwórko lub szkoła je zaskoczyły w tym temacie. Łatwy nie jest i dobrze, że są książki! 😉

    Odpowiedz
  • 20 listopada 2020 o 19:11
    Permalink

    Bardzo ciekawy przykład ze Starym Testamentem, muszę zbadać temat

    Odpowiedz
  • 1 stycznia 2021 o 23:24
    Permalink

    „nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie „cipka” to nieco wulgarna nazwa, ja w rozmowie z córką używam terminu „pipka” ” Ale dlaczego wymyślać rozmawiając z dzieckiem nowe wyrazy? Później dziecko nie wie jak określić penisa/srom by każdy zrozumiał, albo czuje się niekomfortowo używając ogólnie przyjętych określeń. W rozmowie z dzieckiem od zawsze używam określenia penis i srom, dziecko jest przyzwyczajone i bez problemu tymi wyrazami operuje.

    Odpowiedz
    • 8 listopada 2022 o 22:37
      Permalink

      „Srom” ma wydźwięk negatywny, sugeruje, że to coś wstydliwego, nieczystego. Choć to „oficjalna” nazwa to, według mnie, bardzo niefortunna.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *