Tato

Gdy byłam mała, wierzyłam, że zna odpowiedź na każde pytanie z geografii. I niewiele się myliłam. Zabierał mnie często na wycieczki. Jeszcze częściej jeździł sam. Był zakochany w podróżach.

Gdy gdzieś jechał, to nigdy nie wracał tą samą drogą.

Codziennie zapisywał swoje trasy, rysował mapki, do swoich „pamiętników” wklejał zdjęcia miejsc, zabytków.

Zabytki fascynowały go. Choć nie był pobożny, nie przepuścił żadnemu kościołowi na Dolnym Śląsku. We wszystkich był, wszystkie podziwiał, znał ich historię.

Kochał Dolny Śląsk. I podróże.

Uwielbiał Czechów. Nasi sąsiedzi zza południowej granicy ujmowali go swoim podejściem do życia. Odwiedzał ich często. Uwielbiał też ich piwo.

Strasznie dużo palił, chyba ze trzy paczki dziennie. Podejrzewałam, że zabije go rak płuc, ale wykończyła go inna choroba.

Lubił chodzić na moje wywiadówki, bo zazwyczaj mnie tam chwalono (he he).

Do przydomowego ogródka zwoził ze swoich podróży przeróżne kamienie. Robił skalniaki. Gdyby archeolodzy z geologami za kilkaset lat dokopali się do naszego ogródka na wsi, byliby w szoku, skąd tyle struktur skalnych w jednym miejscu.

Kochał starego dobrego rocka. Jeździł na koncerty i nas na nie zabierał.

Kojarzycie papiaki? Takie gwoździki? Potrafił za ich pomocą przyczepić wszystko do ścian. Wszystkie ściany w mieszkaniu przyozdobił tak zdjęciami, mapami, swoimi znaleziskami przewie-że-archeologicznymi.

Był dumny ze swoich dzieci i ze swoich wnuków.

Odszedł za wcześnie. O wiele za wcześnie.

Cześć Jego pamięci!

One thought on “Tato

  • 3 listopada 2019 o 15:35
    Permalink

    Pięknie opisałaś swojego tatę ❤️

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *