Jak pomóc dziecku z zadaniami domowymi?
Nie chodzi mi o to, żebyś odrabiał zadania domowe za dziecko, sam pisał wypracowania i kleił piękne prezentacje. Chodzi o to, żeby tak zorganizować dziecku czas, aby prace domowe przestały być koszmarem. Chodzi o rytuał uczenia się. Wypracuj go w swoim domu!
O rytuałach uczenia się opowiadał na warsztatach w Akademii Nauki – Centrum Świadomego Rozwoju w Świdnicy Paweł Hoffman, psycho- i socjoterapeuta, trener od lat współpracujący z Akademią Nauki.
Co należy zrobić najpierw, gdy zabieramy się za odrabianie zadań domowych? Sporządzić plan. Sprawdzić, z jakiego przedmiotu ile jest zadane, ustalić, co robimy najpierw. I zapowiedzieć dziecku, że po wszystkim będziemy sprawdzać zadania, żeby było na to gotowe.
Mamy plan. I co teraz? Łapiemy za ćwiczenia z matematyki? Nie! Teraz musimy przygotować dziecko do całego procesu odrabiania zadań domowych. Zacznijmy od relaksu – minutę poświęćmy na to, aby dziecko posiedziało w spokoju, wyciszyło się. Teraz czas na koncentrację: możemy nakleić nad biurkiem czarną kropkę i poprosić dziecko, aby na nią przez minutę patrzyło. Tak przygotowujemy mózg do wytężonej pracy.
Teraz przydałby się mentalny trening aktywizujący. Na warsztatach z Pawłem Hoffmanem trenowaliśmy z kośćmi do gry. Najpierw braliśmy 2 kości, rzucaliśmy na stół i przykrywali je ręką, na ułamek sekundy odsłanialiśmy kości i w pamięci sumowaliśmy oczka. Później to samo z trzema kośćmi. Następnie z czterema… Później z całą garścią (no tu już mowy nie było o sumowaniu…).
Wydaje nam się, że już jesteśmy rozgrzani, żeby brać się za odrabianie zadań, ale to jeszcze nie to. Teraz musimy rozruszać ciało! Zróbmy z dzieckiem dziesięć pajacyków, skłony, przysiady. I wreszcie zasiądźmy do lekcji.
– Każdy proces składa się z fazy inspiracji, fazy kryzysu i fazy wyrównania – mówi Paweł Hoffman. I tak jest też z procesem odrabiania prac domowych. Musimy być gotowi na ten kryzys i umieć go zażegnać.
Nauka, aby była efektywna, musi być przeplatana przerwami. Uczmy się pół godziny, po czym dajmy dziecku pięć-dziesięć minut przerwy. Wydaje nam się, że dziecko nic nie robi, tymczasem właśnie podczas przerwy jego mózg porządkuje wszystkie informacje! Po przerwie znów pół godziny nauki. I tak, aż wszystko odrobimy. Na koniec zafundujmy dziecku krótki relaks.
Wydaje się to wszystko trochę skomplikowane, tymczasem przypomnijmy sobie, co się dzieje, gdy mówimy do naszego dziecka: „Idź odrabiać lekcje”. Czy czasem nie znika ono w toalecie? A później nie krząta się po domu? A jeszcze później nie „wymyśla” i nie szuka gumki do mazania w całym pokoju, bo ona jest mu akurat niezbędna? Te kilka minut w toalecie to relaks, to krzątanie się to rozruch, to poszukiwanie to koncentracja… Możemy skrócić nieco tę rozgrzewkę i uczynić ją bardziej efektywną, jeśli zaplanujemy po minutce na relaks, koncentrację i rozruch.
Masz problem z odrabianiem lekcji przez dziecko? Wypróbuj tę metodę! I daj znać w komentarzu, jak poszło!
Karolina O-M
Pingback: Naucz dziecko… przegrywać – Mamkowo.pl – blogo-serwis dla rodziców