Ratunku! Moje dziecko skończyło rok i jeszcze nie chodzi!
– Każdy świeżo upieczony rodzic oczekuje z niecierpliwością momentu, kiedy jego maluch postawi pierwsze kroki. To taki przełomowy moment w życiu małego człowieka i całej rodziny. Często do tych oczekiwań dołączają babcie, dziadkowie i inni bliscy bombardując nas pytaniami czy to już, a jeśli nie, to może trzeba malucha zachęcić? – mówi Małgorzata Szczepanik, fizjoterapeuta. No właśnie, jak jest z tym chodzeniem?
Moje dzieci nie pobiły żadnych rekordów w kwestii stawiania pierwszych kroków. Emilka miała trzynaście miesięcy, kiedy pojechaliśmy do rodziny w Świętokrzyskie. Tam raczkowała, chodziła przy meblach. Pewnego wieczora złapała leżącą na kanapie reklamówkę. I trzymając się tej reklamówki zaczęła przemierzać pokój! Śmialiśmy się, że reklamówka dała jej poczucie, że nadal chodzi trzymając się czegoś stabilnego.
Piotruś skończył czternaście miesięcy i jeszcze nie odważał się na więcej niż dwa kroczki od mebla. Dwa tygodnie później zaczął chodzić, ale jeszcze tak nieporadnie, z rączkami w górze (te rączki pomagają mu złapać równowagę). Do tej pory, gdy chce się gdzieś przemieścić szybciej, pada na czworaki i raczkuje. Coraz częściej jednak maszeruje.
Magiczna granica?
Pierwsze urodziny to dla wielu osób moment, kiedy dziecko z nieporadnego niemowlaka, staje się samodzielnym brzdącem. Dwanaście miesięcy to jakaś taka magiczna data. Wielu rodziców oczekuje, że wtedy ich pociechy zaczną same chodzić. A czasem na to trzeba sporo poczekać!
– Jaś zaczął chodzić, gdy miał rok i dwa tygodnie, czyli książkowo. A że było to moje pierwsze dziecko, czytałam wszystkie podręczniki – opowiada Małgorzata Czerwińska, mama trójki dzieci. – Luiza długo raczkowała i gdy nie chodziła w tym czasie, co Jaś, trochę się niepokoiłam. Jednak później przestałam słuchać innych mam i opinii, i czekałam. Pozwoliłam jej się rozwijać w swoim tempie. Zaczęła chodzić, gdy miała osiemnaście miesięcy. Nikodem jeszcze później, bo gdy miał dwadzieścia miesięcy. Przy trzecim byłam już doświadczoną mamą i obserwowałam dziecko. Uważam, że absolutnie nie wolno dzieci przymuszać, stawiać za wcześnie na nóżki i używać chodzików.
– Wojtek zaczął chodzić dokładnie w dniu skończenia piętnastu miesięcy. Konsultowałam go u specjalistów (mam to szczęście, że szwagier jest właścicielem przychodni rehabilitacyjnej). Nic na siłę, żadne chodziki, a im dużej dziecko raczkuje, tym lepiej – mówi Kamila, mama dwójki dzieci. – Pamiętam presję otoczenia: „Jeszcze nie chodzi?”. A rehabilitant postukał się w czoło, jak mu powiedziałam o swoich obawach. Fakt, warto problem skonsultować, ale nie ma granicy… Wszystko w swoim czasie. A z Olką… no ta znów zaczęła chodzić zaraz po ukończeniu roku. Wcześniak, siedmiomiesięczny… tak że reguły nie ma. Wojtek, jak się odważył to po miesiącu nie chodził, tylko biegał. Sama nawet żartowałam, że po skończeniu piętnastu miesięcy nie zacznie chodzić, będę usilnie szukać przyczyny… i dokładnie 2 grudnia poczłapał w kierunku telewizora, zobaczył na ekranie dziecko z lizakiem.
No właśnie: co, gdy wszyscy wokół pytają: „Jeszcze nie chodzi?”?
– Rodzice mogą faktycznie czuć się przytłoczeni i szukać rozwiązań. Często zupełnie niepotrzebnie – mówi Małgorzata Szczepanik, fizjoterapeuta, terapeuta NDT-Bobath, z zamiłowania i pasji fanka chust i Doradca Noszenia Clauwii, prowadząca stronę www.onamota.pl. – Ramy prawidłowego rozwoju, jeśli chodzi o chód niezależny, czyli samodzielny, są bardzo szerokie. Przyjmuje się, że powinno mieć to miejsce mniej więcej między dwunastym a osiemnastym miesiącem życia, choć dzieci rozwijające się zupełnie prawidłowo mogą i tak chodzić wcześniej lub później. Moi obaj synowie zaczynali chodzić po ukończeniu czternastego miesiąca życia, mimo że potrafili wstawać , stać i chodzić przy meblach kilka miesięcy wcześniej. Na szczęście rodzina oszczędziła mnie, jeśli chodzi o nękanie spowodowane oczekiwaniem na TEN moment, zapewne z racji mojego zawodu dali sobie spokój.
– Granica dwunastego miesiąca życia, nie jest jakąś magiczną granicą. I nie jest to dzień, w którym nagle wszystkie dzieci zaczynają chodzić – twierdzi fizjoterapeutka Angelika Kurowska. – Spotkałam się w swoim życiu z dzieciakami, które zaczęły stawiać pierwsze kroki zarówno mając osiem miesięcy, jak i nawet czternaście miesięcy, pół roku różnicy. Dla takiego dziecka to kawał czasu, przypomnijmy sobie, na jakim etapie rozwoju był nasz maluszek w pierwszym miesiącu życia, a na jakim w siódmym miesiącu życia. Jednak obie pory są dobre na osiągnięcie tej umiejętności. Zastanowiłabym się nad konsultacją ze specjalistą, jeżeli dziecko nie wykazywałoby oznak rozpoczęcia chodzenia dopiero w okolicach piętnastego lub szesnastego miesiąca.
Nie pomagajmy na siłę!
Gdy obserwujemy dzieci koleżanek, wirtualnych znajomych, mam w grupach na Facebooku, pojawia się nutka zazdrości. Ich pociechy już śmigają na dwóch nóżkach, a nasza ciągle na czworaka! Może więc pomóc jakoś dziecku? Może złapię je za rączki i poprowadzę po pokoju? A może wsadzę je w chodzik, niech się uczy przebierać nóżkami? Nie, nie rób tego!
– Jednym z najczęściej popełnianych przez rodziców (i bliskich krewnych) błędów, jest prowadzenie dziecka za rączki – uważa Małgorzata Szczepanik. – Nie tylko nie pomaga to maluchowi w usamodzielnieniu się, ale może generować problemy, które przełożą się na jakość chodu, a w przyszłości na przykład na wadę postawy. Kiedy dziecko idzie trzymając nas za ręce, jego obręcz barkowa ustawia się nieprawidłowo, co z kolei przekłada się na złe położenie środka ciężkości, nieprawidłowe stawianie nóg, zmianę w rozłożeniu napięcia mięśniowego i wiele innych. Zdarza się, choć wydaje mi się to coraz mniej popularne, że maluch wsadzany jest do chodzika. Jeśli stanie się to zanim w ogóle dziecko jest w stanie przejąć ciężar własnego ciała na stopy, może to niekorzystnie wpływać na rozwijające się w dalszym ciągu stawy kręgosłupa i stawy biodrowe. Układy kostno-stawowy i mięśniowy nie są gotowe na przyjmowanie takich obciążeń i pozycji. Używanie chodzika może również mieć wpływ na jakość późniejszego chodu.
– My, rodzice powinniśmy jedynie dzieci wspierać i im kibicować – mówi Angelika Kurowska. – Nie stosujmy „wspomagaczy” w postaci chodzików, skoczków, czy nawet prowadzania za rączki, bo może to prowadzić do powstawania nieprawidłowych wzorców ruchowych. W przyszłości może to skutkować nieprawidłową postawą. Może, ale nie musi. I wiele osób się tego łapie, że nie musi. Ale po co narażać dziecko, dla naszej wygody i spokoju?
Na internetowych forach często czytamy: „Moje dziecko chodziło w chodziku i nic mu nie jest” – i pisze to mama kilkulatka. Tyle tylko, że to chodzenie w chodziku może wyjść w postaci kłopotów ze stawami czy kręgosłupem nawet wiele lat później! Nasze dorosłe dziecko może zmagać się z bólami, które swoje źródło mają w niemowlęctwie.
– Reasumując, jeśli chcemy wspomóc dziecko w nauce chodu, najlepsze, co możemy zrobić, to nie przeszkadzać – mówi Małgorzata Szczepanik. – Zapewnijmy mu bezpieczne środowisko stosując bramki na schodach, osłony narożników, skarpetki antypoślizgowe, a w późniejszym okresie odpowiednie obuwie. Jeśli ktoś bardzo obawia się upadków lub ucieczki malucha, na rynku są dostępne szelki i plecaczki do prowadzenia dziecka. Jest to rozwiązanie zdecydowanie lepsze niż prowadzenie za ręce.
– Obserwujmy swoje dzieci, wspierajmy je i pielęgnujmy ich rozwój, by odbywał się on w tempie, które same nam wskażą – dodaje Angelika Kurowska.
Za wcześnie na chodzenie?
Z różnymi opiniami na temat stawiania pierwszych kroków mają też do czynienia ci, których dzieci zaczęły raźno maszerować przed skończeniem roczku.
– Moje dziecko pierwszy samodzielny krok zrobiło mając dziewięć miesięcy i tydzień – mówi Angelika Kurowska. – Wiele razy usłyszałam od innych, że za szybko, że będzie miało krzywe nóżki, że mam nie pozwalać. Na szczęście jako fizjoterapeuta wiem, jak postępować z dzieckiem, by mu nie zaszkodzić: ani nie hamować, ani nie pomagać. Jeżeli dziecko osiąga jakąś umiejętność, to znaczy, że jest na nią gotowe i na tyle silne, by ją rozwijać. Niedługo mój synek skończy rok. Chodzi od trzech miesięcy i pomimo tego, co twierdzili niektórzy, ma proste nóżki i proste stópki.
Martwisz się, że Twoje dziecko zaczyna chodzić zbyt szybko lub zbyt późno? Jeśli spędza Ci to sen z powiek, skonsultuj się ze specjalistą i nie szukaj odpowiedzi na forach internetowych czy dyskusjach na Facebooku. Daj swojemu dziecku rozwijać się we własnym tempie, a tylko jeśli okaże się to konieczne, wspomagaj je np. poprzez rehabilitację. Przede wszystkim jednak pamiętaj, że każde dziecko jest inne i inaczej się rozwija.
KOM
Pingback: Dwunasty miesiąc życia dziecka: Wielki przełom? – Mamkowo.pl – blogo-serwis dla rodziców
U nas do chodzenia jeszcze daleko, bo córka ma dopiero 4 miesiące, ale wychodzę z założenia że nie ma co pchać na siłę dzieci do danego „skoku rozwojowego” czy jak to mówi moja pediatra „do osiągania kolejnych kamieni milowych rozwoju” bo dziecko instynktownie samo wie najlepiej kiedy jest jego czas na dany krok, pisząc krok mam na myśli kolejno unoszenie główki i trzymanie sztywno, przekręcanie się na brzuch, siadanie, wstawanie, raczkowanie, pełzanie, chodzenie itd, itd. Dajmy naszym dzieciom trochę luzu, ale motywujmy do działania a nie do lenistwa.
Moja Niunia zaczęła chodzic jak miała 15 miesięcy. Też się martwiłam. Do dwudziestego miesiąca chybabym osiwiała
Mój synek zaczął chodzić dwa tygodnie przed roczkiem. Nie stresowałam się tym 🙂
Każdy rodzic pewnie się martwi, nie wierze że któryś z rodziców, nie ma obaw, że coś ich dziecko robi za późno. Jednak każde dziecko rozwija się w swoim tempie, i należy dać mu czas. Ewentualnie obawy konsultować z lekarzem a nie na forach internetowych 😉