Blogmas 2017 – 7, czyli o komponowaniu wigilijnego menu

„Ja preferuję karpia, może być zrobiony na dziesięć sposobów” – oświadczył mój mąż. Czyli wystarczy, że podam karpia (10 potraw) i barszcz (potrawa nr 11) z uszkami (potrawa nr 12) i dwanaście dań z głowy?

 

Usiadłam dziś do komponowania menu na kolację wigilijną. Początek wydaje się prosty: 1. Barszcz czerwony, 2.Uszka z grzybami (tak, liczę oddzielnie te potrawy!), 3. Pierogi zwane ruskimi… A dalej? No wiadomo: karp. No nie na dziesięć sposobów, ale na dwa na pewno. Raz: z patelni, smażony, najprościejszy. Dwa: pieczony w całości, nadziewany pieczarkami… Mniam!

 

Nie wiem, jak Wy, ale ja sobie nie wyobrażam Wigilii z mięsem, a ponoć od jakiegoś czasu niektórzy już tak praktykują. Nie! Wigilia ma być jarska (no taka jarska udawana, jak ja byłam kiedyś udawaną wegetarianką osiem lat – jadłam ryby)! Więc oprócz karpia trzeba dorzucić śledzika (może w śmietanie?). Innych ryb raczej się u mnie na Wigilię nigdy nie jadło, choć „W staropolskiej kuchni i przy polskim stole” podaje, że należałoby też zjeść szczupaka lub sandacza.

 

W moim domu nigdy się nie robiło na przykład ryby po grecku, która z Grecją nie ma nic wspólnego, ale niektórzy uznają, że to potrawa wigilijna (zabijcie mnie, nie mam pojęcia, dlaczego).

 

Grzechem niewybaczalnym dla mnie jest podanie filetów lub o zgrozo kostek np. z morszczuka zamiast karpia. I zupełnie do mnie nie trafiają argumenty ludzi, którzy mówią, że dla nich ryby nie mogą mieć ości (nad morzem w jednej smażalni wisiał kiedyś napis, żeby nie pytać czy ryby mają ości i dlaczego mają ości – „Widocznie Bóg tak chciał”).

 

Cofnijmy się jednak do zupy. Wymieniłam barszczyk, ale równie dobrze można podać grzybową (uwaga! Grzybów nie dajemy małym dzieciom, więc moje do barszczu dostaną pierogi) lub… zupę migdałową albo też zupę nic… Na przykład za czasów zaborów potrawą numer jeden był wybór trzech zup (barszcz postny z uszkami, zupa migdałowa lub zupa z głogu). Na początku XX w. podawano barszcz lub zupę rybną.

 

Zupa jest, ryby są. No to trochę grochu i kapusty by się zdało. Nie wiem, czy zdecyduję się po prostu na groch z kapustą – może? Może?

 

No i co teraz? Słodkości! A jak wigilijne słodkości to z makiem! Kutia? Łamańce z makiem? Makownik? Rolada makowa?

 

Ze świętami kojarzy mi się jeszcze staropolski tort migdałowo-orzechowy bez mąki. Choć w książce to ciasto wielkanocne, a nie bożonarodzeniowe. No i teraz możemy się pokłócić o wyższość jednych świat nad drugimi 😉 Na pewno wygrają te, podczas których podasz ten tort na stół! Wyobraź sobie tylko: 10 jaj, pół kilo cukru pudru, ćwierć kilo orzechów i ćwierć kilo migdałów…

 

Ile już potraw naliczyliście? Mamy dwanaście? Jak nie mamy, to wiecie, co trzeba zrobić? Nagotować kompotu z suszu!

 

No dobrze, a jak naprawdę będzie wyglądało moje wigilijne menu – o tym jutro punktualnie o godz. 11.11. Zapraszam!

 

Karolina O-M

 

 

One thought on “Blogmas 2017 – 7, czyli o komponowaniu wigilijnego menu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *