Pamiętnik odchudzania 2017: Tydzień 3
Na wadze znów mały sukces. Byłby pewnie większy, gdybym…
…gdybym wzięła się za trening. Niestety, brak mi motywacji, siły, samozaparcia…
Od początku roku na wadze -4 kg. Po spektakularnym pierwszym tygodniu (-3 kg) przyszedł czas na łagodne pozbywanie się nadmiaru kilogramów. I dobrze, chociaż chciałoby się utrzymać początkowe tempo…
Masa krytyczna: -4 kg
Co mogę zrobić, żeby wreszcie wziąć się za treningi? Jak pisał ostatnio mój kolega na Facebooku: Najtrudniej jest wyjść z domu. No właśnie, gdybym wyszła, to już bym poszła te kilka kilometrów z kijkami. Może nawet bym pobiegła? Buty do biegania kupiłam i już nie mam wymówki (no może poza tą, że nie mam kurtki do biegania).
Wymówki… Moją jest nieustające od kilku (kilkunastu?) tygodni przeziębienie. Ciągle „nie chcę się doprawić”. A przecież ruch na świeżym powietrzu wzmocniłby moją odporność!
Poza tym są różne programy treningowe na YouTube – różne Ewki Chodakowskie, Anki Lewandowskie i inne. Nie wspominając już o mojej bogatej kolekcji DVD z „Shape”.
Nadchodzący tydzień chyba niewiele zmieni, bo wybieramy się na urlop do rodziny. W gościach nie będę miała jak ćwiczyć, no chyba że pójdę biegać. Wymówki, wymówki… W tym jestem już mistrzem świata. Jak się zwlec skutecznie z fotele? Ma ktoś jakiś pomysł?
KOM
PS. Jeśli chcesz przeczytać poprzednie części „Pamiętnika odchudzania”, zapraszam tutaj.
Za to łyk porad – tutaj.