Spowiedź Grubaski – odc. 2: (Nie)pobiegałam
Ruszyłam się z fotela. Od trzech dni wychodzę „pobiegać”. Znaczy tak mówię mężowi… A naprawdę…
A naprawdę z biegiem to ma mało wspólnego. Spotykam się z koleżanką i ruszamy przez park. Szybkim marszem. Zdarzyło się, że pobiegłyśmy kawałek, ale szybko się zasapałam i poprosiłam o powrót do marszu.
Jeszcze pół roku temu biegałam. Udawało mi się zrobić koło 5 km. Od tego czasu mocno (znów) przytyłam i skończyło się rumakowanie. Jestem za ciężka na bieg. Stawy nie wytrzymują. Pięty nie wytrzymują (tak, pięty! To one mnie bolą najbardziej!).
Myślę, że niedługo pobiegnę. Musze zrzucić trochę masy i poprawić wydolność. Bo na razie jestem smętną Grubaską.
Tak więc przymierzam się do biegu. Trzymajcie kciuki.
Wasza Grubaska
Zobacz też: