BIBLIOTECZKA MAMKOWO.PL: „Złota różdżka”, czyli zbrodnia i kara dla maluchów
Odważysz się przeczytać swojemu kilkulatkowi bajki niemieckiego psychiatry Heinricha Hoffmanna? Ja się odważyłam. Córka z wypiekami na twarzy słuchała makabrycznych opowiastek. Czy była przerażona? Tak – gdy mała Hania po zabawie zapałkami płonęła żywcem przez dwie strony. „I co się stało?” – pytam po lekturze moją czterolatkę. „Zostały po niej tylko czerwone buciki” – odpowiedziała córka.
Dzieci do życia, śmierci, zbrodni i kary podchodzą inaczej niż my. Dla nich świat jest jednocześnie czarno-biały (są postacie złe i dobre) oraz niesamowicie kolorowy. Moja czterolatka ze śmiercią jest w pewien sposób oswojona, była na kilku pogrzebach, wie, że dziadek umarł (nie, nie opowiadałam o tym, że dziadek wyjechał czy coś – postawiłam na szczerość). Byłam ciekawa, jak zareaguje na kontrowersyjne bajki stworzone przez psychiatrę, który chciał nastraszyć swojego trzyletniego synka.
„Złota różdżka”, czy też „Staś Straszydło” (jak tytułowane były opowiastki w polskich wydaniach) to dla niektórych ponoć koszmar dzieciństwa. Ja – choć czytałam i czytano mi dużo – bajek Hoffmanna nie znałam w młodych latach. Pamiętam za to tuczenie Jasia (tego od Małgosi), aby był smaczniejszy, spalenie w piecu Baby Jagi, obcinanie paluchów i pięt przez siostry Kopciuszka i inne takie od braci Grimm. A z późniejszych lat wsadzanie Rozalki do pieca na pięć zdrowasiek i pobicie na śmierć Janka Muzykanta… Przy lekturze nowelki Sienkiewicza płakałam jak bóbr… Czy te krwawe opisy spaczyły mi psychikę? Być może 😉 Jednak życie jest ciężkie i nie możemy dzieci do osiemnastki chronić przed trudnymi tematami. Taki parasol ochronny roztaczają rodzice, którzy… sami nie potrafią o trudnych sprawach rozmawiać.
Ale przejdźmy do meritum, czyli do bajek Hoffmanna. To jedna z bardziej kontrowersyjnych książek dla dzieci, jakie kiedykolwiek powstały. W 1845 r. pierwsze wydanie nosiło tytuł „Drollige Geschichten und lustige Bilder für Kinder von 3-6 Jahren” („Opowiadania i śmieszne obrazki dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat”), od 1847 r. książka w oryginalnej niemieckiej wersji nosiła już tytuł „Der Struwwelpeter”. Dziesięć opowiastek zostało wydanych w ponad pół tysiącu różnych wersji na całym świecie. Pierwsze wydanie polskie nosiło tytuł „Staś Straszydło” (czemu z Petera zrobiono Stasia? Pewnie dla rymu). Wydawnictwo Egmont w serii ART postawiło na uwspółcześnione adaptacje i tak „Struwwelpeter” stał się „Piotrusiem Czupiradło” w adaptacji Anny Bańkowskiej (co mnie cieszy, bo mam w domu Piotrusia).
Prezent dla trzylatka
Półtora wieku temu, w 1844 r. niemiecki psychiatra Heinrich Hoffmann szukał książki z obrazkami dla trzyletniego syna Carla. To miał być prezent pod choinkę. Jednak Hoffmann nie znalazł wydawnictwa, które by mu się spodobało. Napisał więc własną książeczkę pełną przestróg, którą dodatkowo sam zilustrował. Opowiastki tworzące „Złotą różdżkę” to bajki o dzieciach niesłuchających rodziców, które dopuszczają się przewinień i zostają srogo ukarane. Nielubiący zabiegów higienicznych „Struwwelpeter” wygląda jak potwór, „der bitterböse Friedrich” za znęcanie się nad psem zostaje dotkliwie pogryziony, „Paulinchen” po zabawie zapałkami płonie żywcem, a „Suppen-Kasper” umiera z głodu, bo nie chciał jeść zupy…
Heinrich Hoffmann żył w XIX wieku, praktykował jako lekarz we Frankfurcie, wykładał anatomię w Instytucie Badawczym Senckenberg, był deputowanym do Parlamentu Przygotowawczego we Frankfurcie i dyrektorem miejskiego szpitala psychiatrycznego we Frankfurcie. Był też pionierem dziecięcej psychiatrii. Nie był zaś przyjacielem Hitlera 😉 A niektórzy błędnie łączą go poprzez zbieżność nazwisk z Heinrichem Hoffmannem, „nadwornym” fotografem Adolfa Hitlera, żyjącym na przełomie XIX i XX wieku. Ten drugi to też pisarz, a na dodatek przyjaciel Führera. W latach trzydziestych XX wieku opublikował on kilka prac o kanclerzu Trzeciej Rzeszy. Obecnie można kupić polskie wydanie jego książki „Mój przyjaciel Hitler”.
„Złota różdżka” artystyczna
Wydawca – Egmont – pisze, że część publikacji wydanych w ramach serii ART, służy przede wszystkim oglądaniu i obcowaniu z ilustracjami najwyższej próby. I właśnie – trzeba zwrócić uwagę na piękne wydanie na papierze offsetowym i popartowe ilustracje Justyny Sokołowskiej. Co ciekawe, to nie było tak, że ilustratorka dostała teksty i zaczęła tworzyć. Było zupełnie na odwrót! Justyna Sokołowska swoje ilustracje do bajek Hoffmanna wykonała jako pracę dyplomową na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni projektowania książki. Jej pracą zainteresowała się wydawca Anna Czech z ART Egmont. Dyplomowe ilustracje do „Złotej różdżki” zostały wyróżnione w 2014 r. w konkursie „Książka dobrze zaprojektowana – zacznijmy od dzieci”, a w konkursie Książka Roku 2017 Polskiej Sekcji IBBY Justyna Sokołowska otrzymała honorowe wyróżnienie za projekt graficzny „Złotej różdżki”.
Ilustracje praktycznie pozbawione są… czerni, co przy tej tematyce może dezorientować. Utrzymane są w barwach pośrednich – różach, błękitach, szarościach. Czarny kolor pojawia się np. w „Opowieści o małych czarnych chłopcach”, która jest manifestem antyrasistowskim. Zuzanna Naczyńska mocno uwspółcześniła wiersz Hoffmanna wręczając bohaterom rolki, hulajnogę i telefon komórkowy i przetransponowała na nasz grunt robiąc z prześladowanego przez nich Murzynka Polaka z urodzenia.
Michał Rusinek we wstępie pisze:
Nie dajmy się zwieść pozorom. „Złota różdżka” to nie kosztowna wersja atrybutu czarodzieja, ale zdrobniała wersja rózgi, czyli – obok pasa – najważniejszego instrumentu XIX-wiecznego pedagoga. Spieszczenie ujmuje jej tylko nieco grozy, złoto zaś dodaje szlachetności. I taka jest niniejsza książeczka. Choć jej celem jest ukazanie i napiętnowanie dziecięcych wykroczeń, zamiast spisu kar cielesnych za ich popełnienie mamy tylko opis – nieco wyolbrzymionych – konsekwencji, z którymi nieposłuszne dzieci powinny się liczyć. (…) Tylko posłuszeństwo gwarantuje właściwy rozwój i przygotowuje do dorosłego życia, w którym też przecież nierzadko bywa cnotą, choćby wobec przełożonych… Wizja to dość ponura i, miejmy nadzieję, archaiczna, ale na niej właśnie opiera się ta książka. Główną przyczyną popularności tej książki od pierwszego jej wydania była nie tyle jej wymowa pedagogiczna czy nawet satyryczna, lecz właśnie jej niezamierzony purnonsens: „okrucieństwo” kar wymierzanych dziecięcym przestępcom nie da się traktować równie poważnie, jak okrucieństwa bajek braci Grimm. Okrucieństwo opowiedziane językiem prościutkiej rymowanki i nadmiernie wyolbrzymione staje się własną karykaturą, więc nie wywołuje trwogi, ale śmieszy.
Różdżka tylko dla nieustraszonych
„Złota różdżka” to – moim zdaniem – książka dla odważnych rodziców. Takich, którzy nie zostawią dziecka z nieodpowiedzianymi pytaniami (ja kilkukrotnie musiałam odpowiadać na powtarzające się „Dlaczego” po lekturze bajki „O Kacperku, który wzgardził zupą” w adaptacji Marcina Wróbla). Takich, którzy mają poczucie humoru. I których dzieci też lubią się pośmiać „niepedagogicznym śmiechem” (jak to ujął we wstępie Rusinek). Czy jesteś takim rodzicem?
Tytuł: „Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci”
Autor: Heinrich Hoffmann
Adaptacje: Anna Bańkowska, Karolina Iwaszkiewicz, Zuzanna Naczyńska, Adam Pluszka, Michał Rusinek, Marcin Wróbel
Ilustracje: Justyna Sokołowska
Wydawnictwo: Egmont
Seria/cykl: ART
Format: 272x145x18 mm
Liczba stron: 112
Okładka: Twarda
Rok wydania: 2017
Gdzie można nabyć książkę? Polecam zamówić ją w księgarni Platon24 – dobra cena i szybka wysyłka: Heinrich Hoffmann, „Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci”.
Karolina Osińska-Marcińczyk
Partnerem wpisu jest Księgarnia Internetowa Platon24.
Ta ksiązka spodobala by się mojemu synowi
Myśle ze bym mogła mieć taka książkę-ciekawa pozycja 👌
Tak mnie za zainteresowały te bajki, ze kupię synowi (lat 15) 😂 ale myśle ze ze odbiór przez dziecko zależy od jego wrażliwości, ale przede wszystkim od czytajacego rodzica.
Ja się świetnie bawiłam czytając 😉
Niezwykel intrygujaca pozycja. Ale wiele zalezy od wrazliwosci dzieci. Rowniez jestem za tym by mowic im prawde, tylko pewnie wiadomosci trzeba przekazywac w odpowiedni sposob.
Hmm chyba jednak nigdy nie odważyłabym się na czytanie tego typu bajek małemu dziecku. Wydaje mi się,że to jednak za wcześnie.
Jasne – to od rodzica zależy, co zaserwuje dziecku 🙂 I na co rodzic i dziecko są gotowi. Tym tekstem o odwadze trochę Was podpuściłam 😉
„Opowiem Ci króciutką bajkę na dobranoc. Dawno dawno temu żyła sobie mała dziewczynka co nie chciała spać, więc zmarła. Koniec.” – nie wiem, czy przekaz one to one, ale sens zachowany. Takową bajeczkę jeszcze przed urodzeniem naszej pierwszej córki znalazł gdzieś w czeluściach internetu mój mąż. Nasz hit numer jeden, który przypominamy sobie, kiedy za długo siedzimy przed kompem nocą, zamiast iść już w końcu spać. Córkom raczej tej bajeczki opowiadać nie będziemy (ani żadnej z tych książek powyżej), trzech kobiet psychopatek mój mąż w domu nie zdzierży ;).
Jestem zaintrygowana! Nie miałam okazji jeszcze czytać tej pozycji ale na pewno to zrobię. 🙂 Myślę, że gdybym miała już dziecko to przeczytałabym mu tę książkę ale dopiero może w wieku 5/6 latek. 🙂