Depresja – jak z nią wygrać?
Ludziom się wydaje, że depresja oznacza smutek. Cóż, nie zawsze. W moim przypadku jest inaczej, choć ten smutek też gdzieś tam się czai.
Niemoc
Obezwładniająca niemoc. I to nie niemoc twórcza (choć ta też) – niemoc absolutna. Prowadząca do tego, że nie jesteś w stanie wstać z łóżka. Nie jesteś w stanie nic. Ani ubrać się, ani wyjść z domu. Jedzenie nie sprawia przyjemności. Przyjemność nie istnieje. Jest niemoc i nicość uczuciowa. Nawet nie smutek – nic. Bezuczuciowość. Anhedonia. Niemożność odczuwania szczęścia. Niemożność odczuwania niczego. Pustka. Taka dziura w głowie i sercu. Jakby ktoś operacyjnie pozbawił Cię uczuć. Wyciął ośrodek przyjemności i odczuwania z mózgu. Wydaje się, że ten stan będzie trwał wiecznie. Że nie jesteś w stanie się zmienić. Wyzdrowieć, wrócić do siebie. I do bliskich, bo od nich się oddalasz. O lata świetlne! Pomiędzy wami są galaktyki nicości. Bezkresne. To pustka bez dna. Bezdenna pustka, bezkresna nicość. A w środku ja. Sama. Samotna. Niezrozumiana, bo ludzie uważają, że depresja to tylko fanaberia. Bezwolna. Bezradna. Bezbronna. Wyzuta z uczuć, podniet, codziennych nawet najmniejszych radości. Nie odczuwająca miłości.
Zapomniałam, jak to jest kochać. Zapomniałam, jak to jest nienawidzić. Zapomniałam, jak to jest być. Zostało mi tylko: trwać. Więc trwam.
Mijają sekundy, minuty, godziny, dni, a ja nic nie robię, tylko trwam, To staje się nieznośne. Nieznośna pustka w sercu. Nieznośna niemożność w głowie. Nieznośność bytu. Trwania. Czekania na to, co nie nadejdzie. Bez poczucia oczekiwania, bo to uczucie jest zbyt ekscytujące dla mnie. Nieosiągalne dla mnie.
I pojawia się myśl
Ta myśl. Mogę z tym skończyć. Jest metoda. Jest wyjście. Odejście. Z tego świata, a najchętniej ze wszystkich światów. Samobójstwo staje się kuszące. Pożądane. To jedyna myśl, na myśl której porusza się Twoje serce. Jedyna myśl, przy której Twój umysł ożywa z letargu. Budzi się i pragnie. Tylko tego jednego: zabić się.
Trzeba wstać z łóżka. Ale jakbym się zabiła, nie musiałabym nigdy wstawać. Trzeba się umyć, a to wydaje się być zadaniem ponad siły. Jeśli się zabiję, nie będę się musiała myć. Nie będę już nic musiała. Nic robić, co sprawia mi wręcz fizyczny ból. Nie będę musiała się ruszać. Wezmę tabletki i zasnę. Sen. On jest ukojeniem. Od kiedy nie śpię? Od dawna. Chciałabym zasnąć choć na chwilę, spać snem sprawiedliwego. Śnić. Ale nie mogę. Leżę dniami i nocami i myślę o tym, jak bardzo jest mi źle. Jak fatalnie się czuję. Odczuwam ból istnienia, to jedyne, co czuję. On wyłania się z pustki i bezradności, z niemocy, z bezwoli. Opanowuje umysł i ciało. Gdzie boli? Wszędzie. I jest jedna jedyna metoda, aby ten ból ustąpił: zabić się. Wtedy wszystko ustąpi. Myśl o śmierci jest taka kusząca, że nie możesz się jej oprzeć. Istnieje jednak na świecie jakaś twoja przyjaciółka: śmierć. Istnieje coś, co pozbawi Cię bólu, niemożności i niemocy. Nie będzie nic. To nic pociąga, jak nic dotąd innego. Wabi, przyciąga, magnetyzuje.
Życie z depresją to często wegetacja. Oczywiście depresja depresji nierówna. U kogoś może przechodzić prawie bezobjawowo, u innej osoby może się wiązać z prawie nieustającym płaczem. U mnie nie było płaczu. Była bezczynność. Totalna. Leżenie i leżenie. Do tego okropne zmęczenie. Fizyczne i psychiczne. I ten szum w głowie, takie zamulenie.
Nie miałam ochoty na nic. Na zabawę z dzieckiem, na sprzątanie, na gotowanie obiadu. Na wyjście z domu. Na spotkanie się z przyjaciółmi. Na nic.
I myśli samobójcze
Przy byle okazji. Trzeba pozmywać? A może się zabiję? Serio. Już nawet obmyśliłam plan: wezmę auto i pojadę na jakąś drogę szybkiego ruchu i tam gdy będzie mnie mijała ciężarówka, zjadę na lewy pas… Prawdopodobieństwo, że zabiję tylko siebie, dosyć duże. Nie chciałam zabijać przecież nikogo innego.
Na szczęście udało się, wyszłam (po raz kolejny) z depresji. Jak to zrobiłam? Za pomocą leków i zmiany myślenia.
Jeśli masz depresję, taką głęboką, to samo czytanie może Ci sprawiać trudność. I myślenie. Ale nie przerywaj jeszcze teraz. Przeczytaj cztery punkty do wyzdrowienia i spróbuj się do nich zastosować:
- Sporządź listę powodów, dla których warto żyć. Pisz, co Ci przychodzi do głowy, nawet jeśli masz odchodzić od tematu. Listę trzymaj przy sobie, aby móc ją czytać, gdy będzie Ci gorzej.
- Postanów, że od tu i teraz rzucasz depresję.
- Przygotuj plan zajęć na każdy dzień. Uwzględnij kontakty z bliskimi, ruch na świeżym powietrzu, wychodzenie z domu, spotkania towarzyskie, pracę lub hobby, a najlepiej jedno i drugie. Trzymaj się planu! Codziennie jest nowy dzień i codziennie możesz zacząć od nowa, nawet jeśli poprzedniego dnia coś nie wyszło. Zaplanuj w punktach swój standardowy dzień i listę spotkań towarzyskich na cały tydzień.
- Zmień coś. Mózg nie lubi stagnacji. Jeśli na spacer z dzieckiem chodziłaś zawsze do jednego parku, postanów, że od teraz będziesz zwiedzać inne parki w okolicy. Przerwij rutynę swojej codzienności, zaskocz swój umysł. On też Cię zaskoczy.
Powodzenia!
KOM
Pingback: Pamiętnik (nie)odchudzania 2017: Święta Wielkanocne – Mamkowo.pl – serwis dla rodziców