Pamiętnik (nie)odchudzania 2018: Tydzień 1

Kilkadziesiąt minut przed nastaniem Nowego Roku uświadomiłam sobie, jak kiepską mam kondycję i jak długa droga do zdrowia mnie czeka. Oczywiście, że wiedziałam o tym w teorii. Jednak wówczas poczułam to w praktyce.

Sylwestra postanowiliśmy spędzić na Ślęży. Przywitać tam Nowy Rok. Wraz ze znajomymi wybraliśmy się więc na Przełęcz Tąpadła około godziny dwudziestej drugiej. Wiele osób miało podobne plany, długo szukałam miejsca do zaparkowania. Dlatego wspinaczkę rozpoczęliśmy z opóźnieniem. Nabraliśmy więc tempa, żeby zdążyć przed północą na szczyt. I to mnie zgubiło.

Na Ślęży byłam ostatnio latem. Szłam w tempie mojej niespełna wtedy czteroletniej córki. I dobrze się szło. Tym razem, pospieszana przez męża, w środku nocy, gdy tłumy ciągnęły na szczyt, próbowałam iść szybko. I szybko się to przerwało – musiałam odpocząć i wyrównać oddech. I tak jeszcze wiele razy w drodze pod górę.

Udało nam się dojść przed północą. Nowy Rok przywitaliśmy spoglądając z góry na Dolny Śląsk rozbłyskujący fajerwerkami i, popijając szampana. Kolejny raz obiecałam sobie w duchu, że się za siebie wezmę.

Kto czytał poprzednie moje pamiętniki, ten wie, że z tym braniem się za siebie u mnie różnie bywało. Nie do końca lenistwa (choć też), ale przede wszystkim z powodów zdrowotnych. Gdy nadchodził nowy rzut choroby, zapominałam o tak ważnym dla wszystkich ruchu, poprawiałam sobie chwilowo samopoczucie jedząc słodycze.

I to się zemściło. W 2017 r. zamiast schudnąć – przytyłam. Ufam, że teraz tak nie będzie. Mam chorobę pod kontrolą, mam plany i postanowienia. I mam siłę, której rok temu mi brakowało.

Na dobry początek roku zrobiłam sobie wyniki (morfologia, profil lipidowy i poziom witaminy D), zaplanowałam, jak się będę odżywiać. I zaczynam wszystko wdrażać w życie.

Tylko nie ćwiczyłam w tym tygodniu, bo jakieś zatrucie mnie złapało (albo jelitówka, trudno wyczuć) i przez dwa dni umierałam, a kolejne dwa dochodziłam do siebie. Plus: schudłam trochę przez te moje dolegliwości 😉 Ale takiego chudnięcia nikomu nie życzę!

Do przeczytania za tydzień! Bierzcie się za siebie i trzymajcie kciuki za mnie!

KOM

 

***

Zobacz pozostałe Pamiętniki (nie)odchudzania 2018:
* Tydzień 1
* Tydzień 2
* Tydzień 3
* Tydzień 4
* Tydzień 5
* Tydzień 6
* Tydzień 7
* Tydzień 8
* Tydzień 9
* Tydzień 10
* Tydzień 11
* Tydzień 12
* Tydzień 13
* Tydzień 14
* Tydzień 15
* Tydzień 16
* Tydzień 17

 

21 komentarzy do “Pamiętnik (nie)odchudzania 2018: Tydzień 1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *