Pamiętnik odchudzania(!) 2018: Tydzień 21

Waga minimalnie w dół. Bardzo dużo zajęć. Mało czasu na przygotowywanie zdrowych posiłków.

Znacie to powiedzenie: Szewc bez butów chodzi? No, to o mnie. Bo w tym tygodniu ruszyłam z projektem „Dietetyczne Rewolucje”, podczas którego opowiadałam, jak należy komponować śniadania i kolacje. A sama nie miałam często czasu na porządne śniadanie czy dobrą kolację…

 

poniedziałek, 21 maja

Cały dzień we Wrocławiu. Rano badanie Synka, potem aquapark, później znów wizyta u lekarza z małym, a wieczorem spotkanie. I zamiast wrócić jak ludzie prosto do domu, to my jeszcze pojechaliśmy na zakupy – Mężuś z Dzieciaczkami zostali w aucie (bo do Makro w tygodniu nie wpuszczają małych dzieci), a ja poszłam kupować niezbędne rzeczy na ruszający we wtorek projekt. Wróciliśmy po dwudziestej drugiej.

 

wtorek, 22 maja

Pobudka o świcie, bo musiałam dalej przygotowywać projekt. O godz. 16.00 ruszyliśmy z rewolucjami. Relacja tutaj.

Ponieważ Mężuś na drugiej zmianie w pracy, na warsztaty musiałam wziąć Córeczkę, Synek był w tym czasie u Babci. Pod koniec warsztatów zrobiłyśmy szacher-macher – moja Mama przyszła z Synkiem i mi go zostawiła, a zabrała Córeczkę na zajęcia muzyczne. Zaraz po warsztatach z kolei ja zabrałam Synka na angielski. Uff… Czasem dobrze byłoby się roztroić.

 

środa, 23 maja

Dziś znów „Dietetyczne Rewolucje” i tym razem ja prowadzę, więc musiałam się dobrze przygotować. I znów ruszyć na zakupy. Oczywiście okazało się, że w Tesco nie znalazłam tego, czego szukałam i prosiłam o pomoc koleżankę ze stowarzyszenia – Monikę, która w drodze na warsztaty poszukiwała tłustej śmietany bez karagenu. Po warsztatach jeszcze ważne spotkanie. Znów do domu wróciłam z Dzieciaczkami późno.

 

czwartek, 24 maja

Rewolucje w toku, a ja jeszcze drukuję dyplomy dla uczestników. Udało się odebrać piękne wydruki przed zajęciami, więc jeszcze mogłam poprosić prezeskę Mamy co kochamy o złożenie podpisów na dyplomach. Dziś prowadziła Gosia, robiła z uczestnikami warsztatów zupę warzywną z soczewicą, a na koniec poprosiłam ją o podpisywanie certyfikatów. Z trzecią prowadzącą umówiłam się na jutro.

 

piątek, 25 maja

Rano upiekłam bułeczki i drożdżówkę na Rewolucje i zrobiłam barszczyk dla Dzieci (Synuś pochłonął dwie miseczki). O godz. 10 – podpisywanie dyplomów w kawiarni (zamówiłam koktajl z burakiem). Strasznie dużo tego buraka.

W przedszkolu dostałam od Córeczki naszyjnik z makaronu, który dumnie nosiłam do końca dnia. No i o godz. 16 rozpoczęły się ostatnie w tej turze warsztaty (skromna fotorelacja tu). Po zakończeniu zajęć praktycznych wręczyłam uczestnikom dyplomy i zostałam jeszcze, bo o godz. 18 miałam Grubą Grupę Wsparcia. Później szybko po Dzieciaczki do Babci, bo Mama wyjeżdża na urlop i musi się spakować. Byłam tak zmęczona, że nie wiedziałam, jak się nazywam.

 

sobota, 26 maja

Dzień Matki. Co dostałam od Dzieciaczków? Oprócz czułości – sporo słodkości, co już było sprawką Mężusia.

Dziś moja rodzina (Mężuś, Dzieciaczki i moja Siostra, a więc matka chrzestna moich dzieci) uczestniczyli w ekspresie rodzinnym – takiej grze miejskiej. Ja trochę pomogłam organizatorkom na mecie. Później był piknik, a po pikniku pojechaliśmy na obiad do restauracji i tam już spędziliśmy czas do wieczora, podczas gdy Dzieciaczki szalały na placu zabaw.

 

niedziela, 27 maja

I znów aktywnie. Rano upiekłam chałkę, na obiad zrobiłam kotlety z wątróbki z surówką i puree, a gdy Mężuś wrócił z pracy, zjedliśmy i ruszyliśmy na kolejne Rewolucje – tym razem Śniadaniowe, które przeprowadziłam w Bagieńcu (tutaj relacja).

 

KOM
Grafika: Canva

 

Zobacz też Pamiętniki (nie)odchudzania 2018:
* Tydzień 1
* Tydzień 2
* Tydzień 3
* Tydzień 4
* Tydzień 5
* Tydzień 6
* Tydzień 7
* Tydzień 8
* Tydzień 9
* Tydzień 10
* Tydzień 11
* Tydzień 12
* Tydzień 13
* Tydzień 14
* Tydzień 15
* Tydzień 16
* Tydzień 17 

 

I Pamiętniki odchudzania(!):
* Tydzień 18 
* Tydzień 19
* Tydzień 20

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *