Pamiętnik odchudzania(!) 2018: Tydzień 18
Dosyć odwlekania, użalania się nad sobą. Czas nazwać spawy po imieniu. Muszę schudnąć, więc muszę się odchudzać. Mój pamiętnik będzie więc od teraz nosił nazwę „Pamiętnik odchudzania(!)”. Gdy dojdę do etapu, że odchudzać się już nie muszę, wrócę do poprzedniej nazwy.
Napisałam „muszę”. Dlaczego „muszę”? Bo noszę ogromną tuszę (nawet nie czuję, jak rymuję).
Bo jest to niezbędne dla mojego zdrowia.
Muszę i już. I chcę.
poniedziałek, 30 kwietnia
Pogrzeb mojego wujka. Traumatyczne doświadczenie. Tyle łez, tyle rozpaczy. Później stypa, klasyczny obiad z rosołem i kotletem. Rozmowy z dawno niewidzianymi kuzynami. Ciasta upieczone przez ciocie. Miała w planach trening i jogę, jednak życie zweryfikowało plany.
wtorek, 1 maja
Świętowanie Święta Pracy. Z tej okazji zrobiłam w domu rodzinnym miniprezentację na rozgrzewkę. Było jedzonko.
środa, 2 maja
Zwariowany dzień z podróżą do Wrocławia komunikacją publiczną. Wróciłam wieczorem umęczona. Co do diety, to całkiem nieźle.
czwartek, 3 maja
Znów niby świętowanie, a ja zarobiona.
piątek, 4 maja
Poszłam do lekarza i po rozmowie z nim podjęłam dorosłą decyzję: rzucam czekoladę 😉
sobota, 5 maja
Rozpoczęłam dzień od jogi. Później sprzątanie, intensywne, choć niekończone (chata wciąż nieodgruzowana).
niedziela, 6 maja
Dzień przy komputerze. Nie skuszam się na pokusy. Jestem twarda!
KOM
PS. A dziś zaczęłam dzień tak:
Zobacz też Pamiętniki (nie)odchudzania 2018:
* Tydzień 1
* Tydzień 2
* Tydzień 3
* Tydzień 4
* Tydzień 5
* Tydzień 6
* Tydzień 7
* Tydzień 8
* Tydzień 9
* Tydzień 10
* Tydzień 11
* Tydzień 12
* Tydzień 13
* Tydzień 14
* Tydzień 15
* Tydzień 16
* Tydzień 17
I trzymaj za mnie kciuki!